Dlaczego niespodziewanie? Odkąd pamiętam, marzyłem, by po zakończeniu gry w piłkę zostać trenerem. To, że będę pracował w Legii, było przesądzone od momentu przyjścia ITI do klubu. Już wówczas prowadziliśmy pierwsze rozmowy. Po rozwiązaniu kontraktu z Cracovią wróciliśmy do nich. Postanowiłem zakończyć karierę piłkarską i zostać trenerem. To była decyzja bardzo przemyślana. Łatwiej było mi ją podjąć, wiedząc, że mogę pracować w takim klubie jak Legia, z najlepszymi zawodnikami, u boku doświadczonych trenerów.
Ma Pan 30 lat. Nie za wcześnie zakończył Pan karierę?
Nie. Przez wiele lat grałem w pierwszej lidze, zdobyłem wszystkie możliwe trofea. Gdy odszedłem z Legii, miałem propozycję występów w zespołach walczących o utrzymanie się w lidze, a to mnie nie interesowało. Po latach gry o najwyższe stawki miałem walczyć o nic? Uznałem, że będzie to wegetacja, dlatego zakończyłem grę w piłkę.
A dlaczego nie został Pan trenerem w swoim Rakowie?
Do Częstochowy wróciłem tylko dlatego, że obiecałem. Klub był wówczas w bardzo trudnej sytuacji, groziła mu degradacja. Pomogłem i zajęliśmy drugie miejsce w III lidze. Przez pół roku poprowadziłem ludzi z Rakowa na właściwy tor, i to tyle. Częstochowa to moje miasto, Raków klub, w którym zaczynałem karierę, ale Legia jest ważniejsza, bo na Łazienkowskiej spędziłem najpiękniejsze lata swego życia.