W meczu 26. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Legia Warszawa po golu w doliczonym czasie gry pokonała ŁKS Łódź 1:0 (0:0). Podopieczni Jana Urbana mieli momentami przygniatającą przewagę, ale gra układa się warszawiakom tylko do pola karnego rywali. Celnych strzałów było jak na lekarstwo, a jeśli gospodarze już uderzali, to szwankowała skuteczność. Do ostatniej akcji meczu - w doliczonym czasie gry piłkę do własnej bramki skierował Robert Sierant.
Legia miała w sobotę jeden cel - zgarnąć trzy punkty w meczu z ŁKS i odskoczyć Wiśle, która zremisowała w piątek w Gliwicach z Piastem 1:1, na dwa punkty. Długo wydawało się, że to zadanie jest za trudne, ale ostatecznie komplet punktów pozostał w Warszawie.
Po pierwszej połowie, w której Legia miała optyczną przewagę, statystyki były bardzo ciekawe. ŁKS oddał trzy celne strzały na bramkę, przy jednym Legii.
Najlepszą okazję do zdobycia gola miał w 33. minucie Dejan Djenic. Czarnogórzec uderzył z siedmiu metrów głową, ale kapitalną interwencją popisał się Jan Mucha. Wcześniej swoją szansę miał Takesure Chinyama, ale z metra trafił w... słupek.
Po zmianie stron Legia jeszcze bardziej przycisnęła. W 47. minucie potężnie uderzył Jakub Rzeźniczak, ale trafił w słupek. Groźnie z ostrego kąta strzelał Chinyama, ale minimalnie niecelnie.
Ostatni kwadrans to obrona ŁKS przed własnym polem karnym. Mądra obrona ostatecznie efektu nie przyniosła - goście gola stracili. Po rzucie rożnym piłkę głową do swojej siatki skierował Robert Sierant.
Legia szczęśliwie zaksięgowała trzy punkty i została samodzielnym liderem tabeli. Podopieczni Jana Urbana mają dwa punkty przewagi nad Wisłą.
Po meczu powiedzieli:
Grzegorz Wesołowski (trener ŁKS): - Chcieliśmy się dobrze zaprezentować i zdobyć co najmniej jeden punkt. Mecz układał się tak jak zaplanowaliśmy - gra z kontry i uważnie w obronie. Z przebiegu gry rywale zasłużyli na zwycięstwo. Porażka boli, bowiem po raz kolejny tracimy bramkę w doliczonym czasie gry. W szatni jest cisza, mamy pospuszczane głowy. Nawet nie wiedzieliśmy, kto zdobył bramkę. Jeśli rzeczywiście był samobój, to jest to dodatkowy cios.
Jan Urban (trener Legii): - Nikt nie odpuszcza i z każdą drużyną trzeba się napracować. Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Nie wiem, czemu nie mogliśmy wejść w spotkanie, zostawialiśmy rywalom za dużo miejsca. W drugiej połowie musieliśmy zaryzykować i mogło to drogo kosztować. Tym razem uśmiechnęło się do nas szczęście, a nie przypominam sobie by zdarzało się to nam częściej. Między 40. i 50. rokiem życia jest wiek zawałowy. Ja jestem w tym wieku i ostrzegłem już chłopaków. Czeka nas trudna końcówka ligi i walka w Pucharze Polski".
Legia Warszawa - ŁKS Łódź 1:0 (0:0)
Bramka - Robert Sierant (90-samobójcza)
Żółte kartki: Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto - Tomasz Hajto, Mladen Kascelan, Tadas Papeckys.
Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin).
Widzów 4000.
Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Pance Kumbev, Dickson Choto, Tomasz Kiełbowicz - Piotr Rocki (46. Miroslav Radović), Roger Guerreiro, Ariel Borysiuk (76. Krzysztof Ostrowski), Piotr Giza, Maciej Rybus (68. Maciej Iwański) - Takesure Chinyama.
ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Tadas Papeckys, Tomasz Hajto, Marcin Adamski, Nerijus Radżius - Mladen Kascelan, Marcin Smoliński (86. Dejan Ognjanović), Robert Sierant, Jakub Biskup - Dejan Djenić (80. Robert Łakomy), Tomasz Ostalczyk (70. Labinot Haliti).
Related posts
19 Mar, 2023
3 mins read
15 views
Kosta Runjaić przyznał po spotkaniu z Radomiakiem, że zespół warszawskiej Legii wygrał zasłużenie.
19 Mar, 2023
2 mins read
27 views
Legia pokonała Radomiak Radom w meczu przyjaźni. Jedną z bramek zdobył Maciej Rosołek, który przyznał, że celem drużyny było tylko zwycięstwo.
19 Mar, 2023
3 mins read
15 views
Legia Warszawa wygrała 2:0 z Radomiakiem Radom w meczu 25. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Gole dla Wojskowych strzelili Josue z rzutu karnego oraz Maciej Rosołek.