Cookie Consent by Free Privacy Policy Generator
  • 05 Jun, 2023

Legia Warszawa - Zagłębie Sosnowiec 5:0

Legia Warszawa - Zagłębie Sosnowiec 5:0

Po pierwszej połowie byłem bardzo wkurzony. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy następny rywal może nas pokarać i to srogo - narzekał trener Legii Jan Urban po wygranym 5:0 meczu z Zagłębiem Sosnowiec. O co tu chodzi?

22. minuta - Grzegorz Kmiecik korzysta z zamieszania w obronie warszawian i z ośmiu metrów strzela wprost w Jana Muchę. Dobiega do odbitej przez bramkarza piłki i z jeszcze mniejszej odległości, choć naciskany przez obrońcę, posyła piłkę obok bramki. 28. minuta - po rzucie rożnym Jacka Berensztajna obrona Legii się rozstępuje, Mucha nie wychodzi do dośrodkowania, ale Kozubek z siedmiu tym razem metrów tak uderza głową piłkę, że ta po odbiciu o trawę przelatuje ponad poprzeczką. 38. minuta - Mucha znowu na linii bramkowej jak wmurowany, obrońcy na dobrych pozycjach obserwacyjnych, a Dawid Skrzypek, tym razem było jakieś sześć metrów od bramki także pudłuje.

Do przerwy obie drużyny mają po trzy dobre okazje do strzelenia gola, a znacznie lepsze sosnowiczanie. Tymczasem jest 2:0 dla Legii. Biorąc to wszystko pod uwagę, jak również fakt, że aktualny w tej chwili lider Orange Ekstraklasy od początku sezonu wygrał wszystkie pięć spotkań i wszystkie do zera to naprawdę niespotykane.

Zaraz po przerwie Mucha tylko patrzy jak piłka podkręcona po uderzeniu Kozubka mija o centymetry lewy słupek. Z drugiej jednak strony mówienie, że Legia wygrała z Zagłębiem szczęśliwie to byłaby krzycząca niesprawiedliwość. "Szczęście sprzyja lepszym" to truizm, ale w tym przypadku ma zastosowanie. Legia w pierwszej połowie po prostu wykorzystała okazje, a po przerwie z biegiem czasu uzyskiwała coraz większą przewagę. Tak dużą, zarówno bramkową jak również w polu, że widownia zaprzyjaźniona z kibicami z Sosnowca nawet podśpiewywała "dajcie im strzelić". Nie dali, a raczej przyjezdni sami sobie nie pozwolili. 12:0 w kornerach też mówi coś o późniejszym przebiegu spotkania.

Tym meczem trener Urban pokazał, że ma rację twierdząc, iż mając tylko jednego napastnika jego drużyna nie musi grać mniej ofensywnie. Zagrała tak po raz drugi w sezonie i strzeliła zdecydowanie najwięcej bramek. Wariant z nieco cofniętym Aleksandarem Vukoviciem oraz Piotrem Gizą i Rogerem jako wysuniętymi pomocnikami (obaj po golu oraz asyście) zdał zdecydowanie egzamin. Urban pomieszał też odważnie w składzie - wystawiając po raz pierwszy w sezonie Jakuba Rzeźniczaka i Kamila Grosickiego zamiast Miroslava Radovicia na prawym skrzydle. Ta ostatnie roszada była nieoczekiwana. Zaowocowało to pierwszym w Legii golem Grosickiego, hiszpański obrońca Inaki Astiz też trafił po raz pierwszy.

Plus tego meczu to także powrót do składu pauzującego za kartki Dicksona Choto (zagrał po raz pierwszy w sezonie). Tylko jeden mały zgrzyt - po tym spotkaniu szpital w warszawskiej drużynie się powiększył - do kontuzjowanych Sebastiana Szałachowskiego, Wojciecha Szali (w ich przypadku nie ma nadziei na występ w następnej kolejce) i Piotra Bronowickiego dołączył Bartłomiej Grzelak, który nawet nie doczekał końca pierwszej połowy. - Jeszcze nie wiemy na ile poważny jest uraz barku, ale na pewno nie ma zwichnięcia ani złamania - poinformował Urban po zakończeniu spotkania.

Dla niego ten mecz miał dodatkowe znaczenie. Właśnie z Zagłębia Sosnowiec startował do poważnej kariery, kontynuowanej w Górniku Zabrze, zagranicznych klubach i reprezentacji. Ale nie on był fetowany tego wieczora najbardziej. Kapitan legionistów Vuković obchodził w sobotę 28. urodziny. Gola nie strzelił, nie miał asysty, ale wynik to wynagrodził. Legia jest liderem. Pięć zwycięstw na inaugurację to trzeci wynik w 91-letniej historii klubu. Sześć razy Legia wygrywała w 1932 i 1951 roku. W piątek zagra w Lubinie z innym Zagłębiem. Znacznie jednak silniejszym od tego z Sosnowca - aktualnym mistrzem kraju. Tego dnia okaże się, czy Legia Urbana faktycznie jest taka mocna. Czy też reszta ligi tak bardzo słaba.

Liczba meczu

509 - od tylu minut nie puścił gola Jan Mucha - w pięciu meczach tego sezonu i przez 59 minut w przedostatniej kolejce poprzedniego, przeciwko Odrze Wodzisław

Powiedzieli po meczu:

Jerzy Kowalik, trener Zagłębia: Dziękuję za lekcję skuteczności jaką udzieliła nam Legia. Rywale nie mieli zbyt wielu sytuacji w pierwszej połowie, ale zdobyli dwie bramki. My mieliśmy aż trzy - nie strzeliliśmy żadnej. Legia ma jednak świetnych zawodników i udowodniła to.

Jan Urban, trener Legii: Zagłębie rzeczywiście miało doskonałe okazje mimo tego, że to my prowadziliśmy grę. Po pierwszej połowie byłem wkurzony na piłkarzy. W szatni powiedzieliśmy sobie prawdę o grze i w drugiej odsłonie zespół pokazał na co go stać. W efekcie mecz wyszedł taki, jakiego oczekiwaliśmy. Cieszę się, że mimo prowadzenia drużyna pokazała ambicję i chciała strzelać kolejne bramki.