Cookie Consent by Free Privacy Policy Generator
  • 04 Dec, 2023

Czytelna Legia

Czytelna Legia

Jeżeli wolicie jednak nudę albo potrzebujecie pogadać ze znajomymi musicie koniecznie podążać śladem warszawskiej Legii. Podopieczni Jana Urbana tworzą w ostatnich tygodniach najnudniejsze spektakle w ekstraklasie. Stołeczny zespół nie traci goli, ale i nie myśli o ich zdobywaniu. Było to szczególnie widoczne we Wrocławiu. Warszawscy defensorzy, kierowani przez Dicksona Choto nie mieli żadnych problemów z odbieraniem piłki rywalom, ale to co działo się po przekazaniu futbolówki środkowym pomocnikom pozostawiało wiele do życzenia. Trio Ariel Borysiuk, Piotr Giza, Maciej Iwański zupełnie nie potrafiło znaleźć wspólnego języka z ustawionym na szpicy Marcinem Mięcielem. Podania adresowane do „Miętowego" były bardzo czytelne, zbyt lekko zagrywana piłka stawała się łatwym łupem dla środkowych obrońców Śląska Piotra Celebana i Amira Spahicia. Wściekał się Mięciel, wściekał się Urban, a Legia tracąc piłkę już kilka sekund po jej odbiorze sama nie dawała sobie szansy na złapanie właściwego rytmu.

Na drugą połowę Mięciel już nie wyszedł. Zastąpił go powracający po kontuzji Takesure Chinyama. Gra ofensywna legionistów zaczęła wyglądać odrobinę lepiej. Widać było, że Chinyama wyciągnął wnioski z nieudanego występu Mięciela. W odróżnieniu od bardziej doświadczonego kolegi, który poruszając się bez piłki tylko w szerokości pola karnego narażał się na nieustanną przepychankę z dwoma stoperami, on mądrze ustawiał się przy którejś z linii bocznych i czekał na podanie. Ten prościutki z pozoru zabieg pozwolił legionistom nabrać wiatru w żagle. Gole dla nich jednak nie padły.